wtorek, 23 kwietnia 2019

Tydzień w moim życiu #2 - czyli jak ważne jest dbanie o samego siebie ☺

Hohoho! Miało się pojawić w weekend, w poniedziałek, a świeżuteńko napisany pościk wita Was dopiero w poświąteczny wtorek! Mam nadzieję, że święta minęły Wam przyjemnie i jesteście pozytywnie nastawieni na nadchodzący tydzień. Bez dalszego pisania o pisaniu, zapraszam na świeżutki pościk "TWMŻ #2"!


Tydzień #2 - porada #2
Ten tydzień był dosyć ciężkim tygodniem. Nie tylko pod względem fizycznym, wiecie, święta bez sprzątania, to nie święta, ale też psychicznym. Nieraz w Naszym życiu zdarzają się sytuacje, które wydawałoby się, że nie są od Nas zależne, ale zdecydowanie są. Nie tylko wszystko zależy od Naszego nastawienia i zastępowania słowa "problem" słowem "wyzwanie" - nieraz przez przemęczenie fizyczne i psychiczne, wszystko może człowieka męczyć i zdzierać z Nas ostatki sił. Dlatego porada #2 może się wydawać naprawdę prosta, ale uwierzcie, że ciężej ją zastosować w praktyce - dbajcie o siebie! Nie tylko pod względem fizycznym - pijcie wodę, jedzcie warzywa i owoce, minimum 8 godzin snu - ale także psychicznym - usiądźcie raz dziennie, porozmawiajcie sami ze sobą, piszcie dziennik, pamiętnik, tak, żeby wiedzieć co się u Was dzieje i dlaczego się dzieje. Nieraz swoją psychiką burzymy i swoje życie! Jeżeli za długo damy się nawarstwiać kłopotom, tym gorzej będzie się nimi zająć! Ale też dajmy sobie czas dla siebie - ja lubię raz na jakiś czas olać szkołę, wyrwać się ze swojej cotygodniowej rutyny i usiąść w kawiarence, zacząć pisać... i pisać... i pisać. Dopóki na sercu nie zrobi się lżej.

Najważniejsze wydarzenie?
Prawda jest taka, że wydawałoby się, że było kilka najważniejszych wydarzeń - świąteczne sprzątanie, przedświąteczny chill - wszystko jest ważne! Ale najważniejsze było właśnie to, żeby znaleźć chwilę czasu dla siebie i po prostu odetchnąć. Pewnego przedświątecznego dnia postanowiłam, że nie pojadę na uczelnię - to znaczy, pojechałam na uczelnię, ale na nią nigdy nie dotarłam - postanowiłam zrobić sobie właśnie dzień dla siebie. "Olałam" jeden dzień w tamtym tygodniu, żeby odskoczyć od cotygodniowej rutyny - zamiast pójść na zajęcia poszłam do pobliskiej Herbaciarni w Sosnowcu, usiadłam z filiżanką yerby i pisałam, pisałam, pisałam... dopóki nie poczułam się lepiej. Wydaje się głupie, doskonale o tym wiem, ale uwierzcie, że jest to pewnego rodzaju katharsis - oczyszczamy się z niepotrzebnych, zbędnych, czasem bolesnych emocji i dajemy miejsce na poczucie nowych - lepszych, milszych, bardziej użytecznych. U mnie zadziałało w 100% - święta były o niebo lepsze!
Poza tym, było kilka mniej ważnych, ale dalej ważnych wydarzeń - znalazłam u siebie na tyle chęci, żeby w końcu pozbyć się ciuchów, które gromadziły się latami w garderobie, ale też na posprzątanie i ogarnięcie nie tylko swojego pokoju, ale i całego domu! Oczywiście, dzięki najbliższym i najbliższej grupie wsparcia, od razu lżej się działało!
Nie tylko to, ale mój sekretny projekt wydaje się całkiem możliwy do zrealizowania, przez co moja ekscytacja naprawdę sięga zenitu! Nie mogę jeszcze, niestety, wiele powiedzieć, dopóki się nie wydarzy, ale wiem, że nie tylko ja jestem pasjonatem tego typu rzeczy w mojej okolicy, stąd też wiem, że prawdopodobieństwo tego, że to się uda, jest dużo większe!

Ogólnie rzecz biorąc...
ten tydzień nie należał do idealnych, ba, daleko mu do takiego, ale też mnie czegoś nauczył! Przede wszystkim tego, że siebie należy zawsze stawiać na pierwszym miejscu, zawsze słuchać swojej opinii i swojego ciała, bo nikt za Nas życia nie przeżyje, nikt za Nas Naszego ciała nie posłucha - a bez ciała żyć się nie da!

Nowo nabyte umiejętności
1) Coraz lepiej idzie mi słuchanie swojego ciała i swoich potrzeb - nie tylko fizycznych, ale i psychicznych. Stawianie siebie na pierwszym miejscu może wydawać się egoistyczne, ale wcale takie nie jest - jest tylko CHOLERNIE ważne!
2) Mój sekretny projekt zdecydowanie ujrzy światło dzienne! Przede mną jeszcze sporo pracy, sporo załatwiania, ale wiem, że niemożliwe nie istnieje i wszystko można wykonać przy odpowiednim wsparciu i motywacji!
3) Przy odpowiedniej ilości snu i odpoczynku, wstawanie o 5 wcale tak nie boli - co więcej, jest całkowicie realne wstawanie nawet wcześniej!
4) Sprzątanie całego domu nie jest wcale takie trudne - przy odpowiednim nastawieniu i odpowiednim odpoczynku, zarówno przed, jak i po, da się zrobić!
5) Pokochałam gotowanie i pieczenie! Spędzanie czasu w kuchni, szczególnie z moją mamą, należy teraz do jednej z najprzyjemniejszych rzeczy!

Jakbym miała ten tydzień opisać jednym słowem, to byłoby to słowo "dziwny" - wydawałoby się, że nic się nie działo, ale jednocześnie stało się tak wiele!

Zachęcam Was do troski i zajęcia się samym sobą - każdego dnia znajdźcie chociaż kilka minut, żeby usiąść i zastanowić się, porozmawiać samemu ze sobą, co wydaje się pewnie głupie, ale jest arcyważne w świecie, gdzie wszyscy biegamy, żeby zdobyć rzeczy, które nie pomogą Nam na dłuższą metę. Zastanówmy się, czy naprawdę warto się przemęczać tylko dla aprobaty tłumu, a czy nie lepiej czasem usiąść, odetchnąć i zająć się swoim życiem.

Dzięki za uwagę i do zobaczenia w weekend! ♥

klaudia

social media:
instagram: @tbkrnk
twitter: @tbkrnk
snapchat: @ksiezniczkac

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz