sobota, 13 kwietnia 2019

Tydzień w moim życiu #1 - czyli jak bardzo życie staję się ciekawsze, jeśli słowo "problem" zastąpimy słowem "wyzwanie" ☺

Cześć, moi drodzy! Chciałabym Was oficjalnie powitać w całkiem nowym segmencie mojego bloga, zatytułowanym, jak to pięknie widzicie w tytule, Tydzień w moim życiu (angielskie A Week In My Life, nawet ładnie brzmi po polsku, co rzadko się zdarza! 😂)

Nie będą to nudne posty pod tytułem "Zobaczcie, co dokładnie robię ze swoim życiem, kiedy jem, kiedy sikam" ani nic z tych rzeczy, bo takich postów nie lubię; moim zdaniem tego typu posty są cholernie egoistyczne i samolubne, skupiają się żywcem na osobie te posty publikujące, co moim zdaniem jest bez sensu, więc ja podejdę do tego z mojej perspektywy, czyli po prostu co niesamowitego stało się w tym tygodniu, czego się nauczyłam, czym zaskoczył mnie w tym tygodniu świat, po prostu jakieś ciekawostki, nowo nauczone rzeczy itp. Szczerze powiedziawszy, te posty będą bardziej dla mnie niż dla Was, a to z tego względu, że chcę na nie spojrzeć za jakiś czas i powspominać te czasy, kiedy myślałam inaczej, niż będę myśleć w przyszłości. Chyba rozumiecie sens, prawda?

Bez dalszego pisania o tym, o czym będę pisać w tych postach, zapraszam do dalszej lektury 😄

Tydzień #1 - porada #1
Szczerze powiedziawszy, ten tydzień był jednym z lepszych tygodni w moim życiu, chociaż wydawałoby się, że jednym z najgorszych - zmienił się ze względu na moje nastawienie. Od dłuższego już czasu, staram się zastąpić słowo "problem" w moim słowniku, słowem "wyzwanie" - powiem Wam, że polecam z całego serca, bo życie od razu staje sie ciekawsze!


Najważniejsze zdarzenie?
Wydawało się, że tydzień będzie naprawdę fajny, dopóki w środę po południu, przed tym jak chciałam sobie strzelić popołudniową drzemkę, przyszło mi zawiadomienie z UŚ - 7 dni od tamtego dnia i zostaje wykreślona z listy studentów. Cóż mam oszukiwać, zbaraniałam, a potem płakałam. Czekałam przecież na egzamin komisyjny, więc na początku pomyślałam, że to jakiś błąd! Następnego dnia wybrałam się do dziekanatu i tam wszystkiego się dowiedziałam: mój wniosek o egzamin komisyjny został odrzucony, z powodu nieznanych mi przyczyn i przyczyn, których nie można mi było wiedzieć. Spytałam się pani z dziekanatu, czy mogę coś z tym jeszcze zrobić, czy już jest po moich studiach? Powiedziała, że mogę jeszcze złożyć wniosek o powtarzanie modułu... Powiem Wam, że jestem wściekła. Wiecie czemu? Bo powtarzanie modułu jest płatne, gdzie egzamin komisyjny nie jest płatny. Miałam przez chwilę taką teorię spiskową, że po prostu odrzucili mój wniosek, żeby na mnie zarobić, ta teoria przetrwała ze dwa dni, po czym zorientowałam się, że to i lepiej! Tak, będę musiała zapłacić trzęsącą się ręką, kwotę pieniędzy, której nigdy nie będę już miała spowrotem, ale przynajmniej faktycznie będę mogła nauczyć się tego przedmiotu, a nie ledwo go zdać! Zasadniczo, to jest dla mnie nowa szansa! Wiadomo, jest to przykre, że nie mogłam go zdać w terminie, ale prawda też jest taka, że się nie byłam w stanie do niego przyłożyć na tyle, by go zdać, więc może to i lepiej, że będę go powtarzać! Najważniejsze jest to, że nie będę musiała opuszczać swojej wspaniałej grupy, bo tego to bym nie przeżyła.
Oczywiście, wszystko jeszcze wisi w powietrzu, ale jestem zdecydowanie dużo bardziej pozytywnie nastawiona, niż byłam dwa dni temu. Nie załatwiłam jeszcze nic w związku z powtarzaniem modułu, jedyne co zrobiłam, to obczaiłam kwotę i co to w ogóle, do cholery, jest to powtarzanie modułu. Przede mną zasadniczo najgorsze: rozmowa z wykładowcą o wpis warunkowy, złożenie wniosku, wpłata za powtarzanie modułu i to cholerne czekanie... Ale wiem, że w końcu wszystko będzie dobrze. Czuwa nade mną mój Anioł Stróż, czuwa nade mną sam On, więc wszystko będzie dobrze!
Najbardziej cieszy mnie jednak nie to, jak sytuacja się zmieniła, a ogromne wsparcie ze wszystkich możliwych stron. Nie żartuję, odkąd dowiedziałam się o tej "zmianie planów", jedyne co mnie spotyka, to wsparcie ze wszelkich możliwych stron. Mama, ludzie z uczelni, koleżanki i koledzy z grupy, wykładowcy... To jest niesamowicie cudowne, że jest tyle wspaniałych ludzi dookoła, serce się cieszy na ten widok, za co każdemu z Was oczywiście z głębi serca dziękuję! Doskonale sobie zdaję sprawę, że bez Was bym sobie rady nie dała! ♥

Ogólnie rzecz biorąc...
Wszystko powoli zaczyna się układać. Wiadomo, gdzieniegdzie noga się podwinie i bywa gorzej, ale ogólnie rzecz biorąc, życie naprawdę nie mogłoby traktować mnie lepiej.

Nowo nabyte umiejętności
1) Aż głupio się chwalić, ale chyba w końcu znalazłam najlepszy wegański przepis na ciasteczka z czekoladą! Może i nie najzdrowszy, ale najważniejsze, że zwierzęta dla niego nie muszą cierpieć 😉
2) Mam plan na cholernie ciekawy projekt, który pomoże mojej gminie, ale i Naszej planecie, jeśli wejdzie w życie; o szczegółach powiem, jeśli coś z niego wyjdzie, ale ekscytacja sięga zenitu! 😇
3) W końcu uczę się być cierpliwą - zawsze byłam niecierpliwa, nie potrafiłam wytrzymywać z ludźmi, ale, powoli, bo powoli, uczę się cierpliwości do świata. Podkreślam to "do świata", bo dzieci dalej są dla mnie czarną magią i chyba nigdy się do nich nie przekonam, UPS 😬
4) W końcu nauczyłam się DRZEMAĆ! Tak, dobrze czytacie! Nigdy nie umiałam się zdrzemnąć w trakcie dnia, bo potem miałam problemy z zaśnięciem. A teraz mogę sobie spać i w dzień, i w nocy 😄
5) Ostatnie, ale zdecydowanie najważniejsze: nauczyłam się słuchać własnego ciała i jego potrzeb. Ale o tym więcej powiem w przyszłym poście 😎


I to by było na tyle z tego tygodnia! Jeśli miałabym go opisać jednym słowem, to tym słowem byłoby po prostu "ciekawy". Nie zły, nie głupi, nie dobry, a po prostu ciekawy.

Napisałabym, byście dali znać, czy podobają Wam się takie posty, ale i tak je będę publikować, czy Wam się podobaja, czy nie, więc to nie ma znaczenia.

Ale co mogę zrobić, to zachęcić Was do zastąpienia słowa "problem" słowem "wyzwanie" - może wydawać się głupie, ale Wasze nastawienie do życia na pewno ulegnie zmianie. Uwierzcie mi na słowo, albo, nawet lepiej! Spróbujcie sami 😄



klaudia ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz