Z
okazji Zmartwychwstania Naszego Pana, Jezusa Chrystusa, pragnę Wam z
całego serca złożyć najlepsze życzenia! Oby śniadanie
wielkanocne było smaczne, dyngus mokry i oczywiście abyście Wy,
kochani, byli szczęśliwi! ♥
Przechodząc
do tematu dzisiejszego postu, nie ukrywam, że nie był to
zaplanowany post, który był już napisany w poniedziałek -
nastąpiła nagła zmiana planów, właśnie dzięki świętom.
Konkretnie mówiąc, nie chcę Wam przybliżać świąt Wielkiej
Nocy, chociaż to pewnie po krótce też zrobię, a chcę zwrócić
na coś szczególną uwagę, którą zauważyłam nie tylko w
zachowaniu obcych, ale też swoim.
Święto
Wielkiej Nocy jest najstarszym i najważniejszym ze świąt
chrześcijańskich - na nim właściwie opiera się całą Nasza
wiara - Jezus, dzięki śmierci na krzyżu, zbawia Nas wszystkich.
Jako Syn Boży, który stał się człowiekiem, ratuje Nas wszystkich
i daje Nam życie wieczne. Przynajmniej ja w to wierzę, zależnie od
tego, jaka jest Wasza wiara i nastawienie, wierzcie w co chcecie.
W
Wielkanocy denerwuje mnie jednak jedna rzecz - zachowanie chrześcijan
- cóż, przynajmniej ludzi nazywającymi się chrześcijaninami.
Oczywiście nie mnie to oceniać, prawda? Każdy wierzy, jak chce, to
jest każdego osobista decyzja, więc to, co będę pisać w
poniższym poście jest tylko i wyłącznie, albo przede wszystkim,
moją opinią!
Nie
podoba mi się, jak pogwałcona jest Nasza tradycja, nie tylko Nasza
jako Polska tradycja, ale Nasza jako chrześcijańska tradycja.
Powoli zanika, lub już niestety zaniknęła, tradycja Wielkiego
Postu - postu, który nawiązuje do 40-dniowego postu samego Jezusa
Chrystusa. Co ja tu mówię o Wielkim Poście, kiedy nawet w każdy
piątek - pamiątkę po śmierci Jezusa, w dniu, w którym wedle
tradycji chrześcijańskiej, należy utrzymywać post - jest łamana
tradycja postu. Wiem, powiecie, że się przyczepiam, ale prawda jest
taka, że to nie jest wiara na poważnie - sam Jezus powiedział
Jeśli
ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co
dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. ~ Łk, 9, 23
Moim
zdaniem fragment ten wskazuje na to, że choćby nie wiem, jak trudno
Nam było coś wykonać, coś zrobić, powinniśmy to zrobić wedle
wiary - Jezus umarł za Nas wszystkich na krzyżu, więc to, o co Nas
sam prosi, chyba nie jest takim wielkim wyrzeczeniem? Niejedzenie
mięsa czy wstrzymanie się od swoich nawyków w Wielkim Poście nie
wydaje się przy Męce Pańskiej tak wielkim wymaganiem?
Ale
skoro już mowa o tym, co mnie wkurza w Naszej wierze katolickiej,
jest też jej jakość. Chodzenie co niedzielę do Kościoła nie
świadczy o tym, że jesteśmy przykładowymi chrześcijaninami - bo
co z tego, skoro wychodząc z Kościoła krytykujemy każdego
napotkanego człowieka, nie szanujemy siebie nawzajem i zachowujemy
się gorzej od najgorszych ludzi? Widziałam kiedyś na Internecie
taki cudowny obrazek, który świetnie ukazuje moje słowa - kobieta
krytykuje swoją córkę, sprzątaczkę, klnie, obgaduje, nie szanuje
mienia, zwierząt, drugiego człowieka, po czym wchodzi do Kościoła
i idzie do Komunii. No przykro mi, ale w takiej sytuacji coś jest
nie halo - albo jesteś chrześcijaninem zawsze, albo nigdy - nie
masz wyboru, kiedy nim jesteś, a kiedy nie! Nie mówię tutaj, że
jestem idealną chrześcijanką, bo nikt z Nas nim nie jest - każdy
popełnia błędy i grzechy, ale po to jest tutaj spowiedź. Ja sama
nie wielbię wszystkich ogromną miłością, lubię przeklinać i
czasem sobie kogoś obgadam, ale nie zachowuje się przy tym
dwulicowo, tylko mówię jak jest - jeżeli kogoś nie lubię, to go
nie lubię, a nie rozmawiam z nim jakby nigdy nic, a potem obrabiam
mu dupę. Chociaż, jak sobie o tym pomyślę, ja chyba po prostu
jestem taką osobą - mówię co mam na myśli, nie oszukuje, mówię
wszystko prosto z mostu. Nie lubię, gdy są jakieś niedociągnięcia
i problemy, bo się z kimś nie dogadałam - wolę prosto z mostu o
coś zapytać, czy po raz któryś spytać o to samo, albo po prostu
wyjaśnić sytuację, niż czuć się głupio - Ci z Was, którzy
mnie znają, doskonale o tym wiedzą.
Z
tego miejsca chciałabym serdecznie pozdrowić cudowna grupę, z
którą mam przyjemność studiować na Uniwersytecie Śląskim,
konkretnie na Wydziale Filologicznym w Sosnowcu, KMT3 - jesteście
wspaniali, chociaż nigdy nie ma okazji o tym powiedzieć, cholernie
zmieniliście moje życie i z Wami jest mi w tym życiu dużo lepiej,
dziękuję Wam za wszystko ♥ (DD, Wam szczególnie ♥♥♥)
Powracając
do postu, nigdy nie będę idealną wierzącą, nikt z Nas nim nie
będzie, bo ludzi idealnych po prostu nie ma. Ale warto zwrócić
uwagę na siebie, nim zwróci się uwagę na innych. Stąd też
pragnę zauważyć, że święta, ogólnie rzecz biorąc, nie są
do tego, żeby zrobić porządki w domu, ale zrobić porządek w
sercu. Jezus nie zwraca uwagi na to, czy w domu mamy kurz, ale zwraca
uwagę na Nasze serca. Czysty dom nic nie da, jeśli Nasze serce i
dusza nie widziały Kościoła lub spowiedzi od miesięcy. I na tym
się powinniśmy skupić - oczywiście, fajnie jest usiąść w
czystym domu, jedząc pyszne potrawy, ale nie jest to najważniejsze
- najważniejsza jest czystość Naszych serc!
W tym
roku, razem z moją mamą, babcią i psiurem, spędzamy święta same
- już za dużo świąt spędziłyśmy w irytującym środowisku,
dlatego w tym roku zostajemy w domu i skupiamy się na czasie
spędzonym wśród bliskich i odpoczynku od codziennych zajęć.
Dlatego,
kończąc ten post, pragnę Wam jeszcze raz życzyć zdrowych i
spokojnych świąt Wielkiej Nocy, mokrego dyngusa i, przede
wszystkim, uśmiechu na twarzy, bo jego nigdy za wiele ♥
klaudia
♥
social
media:
instagram:
@tbkrnk
twitter:
@tbkrnk
snapchat:
@ksiezniczkac
mail:
tabakiernikk@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz